Tworzenie tunelu żelowego
Poruszony w tym artykule temat jest szalenie istotny. Po pierwsze dzieje się tak dlatego, że to żel – nie akryl czy akrylożel – jest w Polsce dominującym produktem budulcowym. Druga przyczyna jest jeszcze istotniejsza. Krzywa C, potocznie nazywana tunelem, to podstawowy element konstrukcyjny paznokcia przedłużonego. Od razu na wstępie zaznaczę, że to jeden z najbardziej problematycznych terminów obowiązujących w branży. Notorycznie bowiem spotykam się z opinią, że krzywa C to łuk widziany na powierzchni paznokcia – gdy patrzymy na niego od boku. I pomijam już nawet fakt, że amerykańskie źródła posługują się odmienną nomenklaturą. A to przecież za wielką wodą zrodziła się stylizacja paznokci w obecnie znanej nam formie, więc można im w tej dziedzinie zaufać. Ale na logikę. Gdy patrzysz na paznokieć od boku… naprawdę dostrzegasz tam gdzieś literę C? Jakąkolwiek analogię? Nawiązanie? Podobieństwo? Bo ja nie. A wyobraźnię mam bujną.
Dlatego spójrz na paznokieć raz jeszcze. Od przodu. Widzisz tu dwie krzywe C – wyróżnić możemy wewnętrzną i zewnętrzną krzywiznę. Te dwa wygięcia, tworzące nazywany potocznie „tunel”, odpowiedzialne są za nadanie odpowiedniego wzmocnienia struktury paznokcia. Krzywa C wewnętrzna to produkt leżący bezpośrednio na szablonie, zaś krzywa C zewnętrzna to materiał, który jest piłowany. Istotnym jest, by krzywa C wewnętrzna i krzywa C zewnętrzna biegły względem siebie maksymalnie równolegle. Tylko wtedy paznokieć zyska wymaganą stabilność i z każdej perspektywy będzie wyglądał estetycznie.
Uformowanie tych krzywizn ma kluczowe znacznie dla wzmocnienia płytki ponieważ im większe wygięcie krzywych C, tym wyższa odporność paznokcia na złamania. By zapobiec pęknięciom paznokci stosuje się różnorodne techniki zaciskania poszczególnych warstw produktu (od szkieletu, przez masę budującą, aż do nabłyszczacza) i podcinania szablonów, dzięki czemu nawet wyjątkowo płaskie i szerokie paznokcie nabiorą eleganckiego, zwężonego charakteru. Co również ważne, odległość między tymi krzywymi stanowi jednocześnie grubość wolnego brzegu – która w przypadku paznokci gabinetowych powinna wynosić do 1mm. Należy tutaj wspomnieć, że istnieją pewne różnice w konstrukcji paznokci salonowych i pokazowych. Formy o skrajnie głębokich krzywych raczej nie znajdują zastosowania w codziennej pracy, ale znajomość techniki ich modelowania jest bardzo przydatna. Także w pracy z klientami. Przeanalizujmy więc ewolucję krzywej C, co pozwoli lepiej zrozumieć zależności między poszczególnymi kształtami. Na pierwszy ogień idzie migdał klasyczny, którego krzywizna zamknięta jest na mało efektownym poziomie 180 stopni. Oznacza to, że patrząc od przodu, jest on kompletnie płaski. Głęboka krzywa C owszem, występuje – ale przy samym hyponychium, a później ulega całkowitemu wypłaszczeniu. Dalej widzimy sqoval, czyli ładną i delikatną salonową formę, która jest hybrydą owalu i prostokąta. Podpiłowanie jego wolnego brzegu skutkuje wyraźnym rozpłaszczeniem końcówki, co daje wygięcie krzywej C na poziomie około 20%. Dość podobnie w tym zestawieniu prezentuje się owal, który z kolei płynnie przechodzi w prostokąt salonowy. Przyjmuje się, że dla zachowania trwałości forma ta powinna być zaciśnięta do poziomu 33%. Idąc dalej, prostokąt konkursowy w klasycznej konkurencji pink & white musi charakteryzować się wygięciem na poziomie 50% pełnego okręgu. Idealna połowa. Co ciekawe, także w półkole wpisany jest kształt edge – choć z oczywistych względów jego „krzywa C” ma dość specyficzny, trójkąty kształt. I od tego momentu dokręcamy śrubę… w przenośni oczywiście. Migdał gotycki to kształt ze zwężającymi się liniami bocznymi, toteż krzywa C oscyluje tu w okolicy 60-65%. Migdał rosyjski jest zaciśnięty mocniej, więc krzywizny dochodzą do 70-75%. Jeszcze mocniej ku osi podłużnej palca zbiegają się krawędzie przy kształcie monroe – dlatego jego tunel sięga aż 80% wygięcia. A dalej… to już jazda bez trzymanki. Modern stiletto zamknięty jest na poziomie około 90%, zaś butterfly ściśnięty jest do granicy 95%. A jaki kształt znajdziemy na końcu tego zestawienia? To dość ciekawe… bo sztylet. Jego krzywizny zamykają się w dość specyficzny sposób w 100%, bo na jego końcu znajduje się okrągły, zwarty czubek. Absolutnie nie zobaczysz tam mini – krzywej C. Taki kształt nie miałby szans wytrzymać nawet kilku godzin.
Wiedząc już jakie formy przybierają tunele, możemy skoncentrować się na sposobie ich modelowania. I tutaj opcje są właściwie dwie. Zaciskanie oraz modelowanie od razu na szablonie. Pierwszemu wariantowi jestem przeciwna, ponieważ mechaniczny zacisk powoduje odspojenie płytki paznokcia – czyli onycholizę. Dodatkowo świadczy on o fakcie, że stylistka nie do końca rozumie kwestię architektury paznokcia i musi zdawać się na barbarzyńskie miażdżenie konstrukcji. Zdecydowanie bliższy jest mi drugi wariant, który stanowi także bajeczne uproszczenie całej procedury. Wiedząc, że krzywa C każdego kształtu paznokcia prezentuje się inaczej, od razu odpowiednio podkładam i podcinam szablon. Tunele, które widzimy na poniższych zdjęciach, modelowane są bez grama zacisku. To zwyczajne szkielety wybudowane zgodnie z odpowiednią architekturą konkretnego kształtu. Zero kombinacji. Po prostu już na etapie podkładania szablonu znam dokładnie kształt i długość docelowego paznokcia, więc mogę idealnie dociąć i ustawić formę – co nie zajmuje mi więcej niż 30 sekund. Przy takiej technice pracy mamy sytuację „win – win”. Paznokieć naturalny jest nienaruszony, a my w ciągu maksymalnie 30 sekund podcinamy i podkładamy formę tak, by szkielet „od ręki” uzyskał niezbędną głębię. Później wystarczy tylko zalać konstrukcję żelem budującym – i to wszystko. Całość gotowa.
Istnieje natomiast jeszcze jedna sytuacja, w której możemy mówić o dość specyficznym formowaniu tunelu w paznokciu żelowym. To korygowanie naturalnej krzywej C. Regularnie obsługujemy przecież klientki, których kształt naturalnej płytki pozostawia wiele do życzenia. I niekoniecznie istnieje wtedy potrzeba skrócenia paznokcia „do zera” i ponownej nadbudowy na formie. Czasami można poradzić sobie z taką sytuacją nieco szybciej. Spójrzmy na przypadek poniżej. Widzimy naturalną płytkę, która w brzydki, rurkowaty sposób zawija się do środka – krzywa C jest kompletnie zdeformowana. Pchnięta ku środkowi. I co w takiej sytuacji zrobić? Rozwiązanie jest proste. Należy najzwyczajniej w świecie zbudować paznokieć – przy czym nad brakującą, lewą linią boczną nadłożyć zdecydowanie grubiej materiału. Obojętnie jakiego – żelu, akrylu, budującej bazy hybrydowej, akryżelu… nie ma znaczenia. I wiem, wiem… teraz od strony wolnego brzegu całość wygląda fatalnie. Połowa paznokcia jest gruba i szeroka. Ale spokojnie, wystarczy sięgnąć po jakikolwiek diamentowy frez i wyfrezować paznokieć od spodu. Kilka chwil i osiągamy równy, zgrabny, symetryczny tunel. To wcale nie było trudne, ani czasochłonne.
Pamiętajmy, że w kwestii budowy nie ma miejsca na półśrodki, uchybienia czy drogę na skróty. Niezależnie od zastosowanej metody pracy, najważniejsza jest poprawność techniczna, dbałość o detale i precyzja wykonania. Tylko wtedy klientka będzie w pełni doceniała kunszt i doświadczenie Stylisty.
Paulina Pastuszak
Zdobywczyni Pucharu Świata Nail Art
Międzynarodowy juror i szkoleniowiec prowadzący kursy na pięciu kontynentach
Autorka Leksykonu „Wyssane z palca” i pełnego cyklu szkoleniowego w Akademii Online
www.paulinapastuszak.pl
Przedruk artykułu z czasopisma “Paznokcie” nr 97(3/2020)